In the rhythm of flamenco.

środa, 28 listopada 2018
data:post.title

Po dłuższej przerwie trudno jest zabrać się do roboty, zwłaszcza jak masz do pokonania sześciogodzinna strefę czasową. Po powrocie nie tylko mam do pokonania jet lag ale również jakieś paskudne choróbsko, które z grypy żołądkowej przeszło na zapalenie strun głosowych. Mówić mogę tylko szeptem bo jak próbuje coś głośniej powiedzieć to skrzeczę i piszczę jak zardzewiały tramwaj na zakręcie. Na szczęście temperatury już nie mam i mogę jakoś funkcjonować.
Drugie "na szczęście" to to, że przed wyjazdem udało mi się zrobić jeszcze jedną, ale za to trochę zwariowaną, sesję, którą dzisiaj prezentuję :)

 
Stylizacja: dzisiaj szaleństwo w rytmie flamenco ;) Dlaczego flamenco? Bo spódnica, którą mam na sobie, jest przerobiona z oryginalnej, przywiezionej z Hiszpanii, sukienki do flamenco. Kocham ten taniec i od wielu lat próbuję się go nauczyć ;) Rożnie to wychodzi ale najważniejsza to zabawa! :)
No więc dzisiaj mam na sobie taką falbaniasta spódnicę, do nie założyłam golf i moją cudowna kamizelę z piór. Kamizelkę dostałam w tamtym roku na gwiazdkę, czyli już dawno temu, ale dopiero teraz się w niej prezentuję. Musiała poczekać w kolejce ;D
Na nogi założyłam niebieskie botki pod kolor spódnicy. Cała stylizacja jest jest dwukolorowa: niebiesko-różowa, tylko na głowie mam czarny kapelusz, który koresponduje z paskiem od torebki. Ten kapelusz jest ze mną już ćwierć wieku, kiedyś zadawałam nim szyku, teraz bardziej dla zabawy. Bo choć jestem już duża to wciąż lubię się bawić - modą! :)

Zdjęcia : Monika Homan

kamizelka - Twin Set,
golf - Massimo Dutti,
spódnica - przerobiona z hiszpańskiej 
sukienki do flamenco,
torebka - Hexeline,
buty - Zara,
kapelusz -  Skoczów Roland.


Prześlij komentarz