Futrzane pompony ;)

Wczoraj miałam bardzo zapracowany dzień i udało mi się tylko wkleić zdjęcia, na tekst już sił zabrakło. W pewnym momencie zorientowałam się, że siedzie przed komputerem i ... kimam ;)

I wtedy przypomniała mi się historyjka sprzed lat.

Było to na pierwszym roku. Mieliśmy rysunek techniczny na którym uczyliśmy się pisma technicznego i musieliśmy na kartce z bloku technicznego napisać cały alfabet. Nie było to takie proste, pisało się wtedy specjalna stalówką, którą maczało się w tuszu. Kartki były chropowate, stalówki kiepskie i w efekcie literki były nierówne i często robiły się kleksy. A musiało być idealnie! Zaliczaliśmy to po kilka razy. Mój kolega wpadł na genialny pomysł: kartkę z podręcznika, na której był ten idealny alfabet, położył na szklanym stole, na to kartkę z bloku technicznego a pod stołem umieścił lampę, bo inaczej nic by nie było widać. I zabrał się do pisania ( na drugi dzień był kolejny termin zaliczenia). Pisał, pisał ... i obudził się rano z twarzą na stoliku i prosto w twarz świecącą lampą! Cóż, ciężka jest dola studenta!

W końcu wszyscy zaliczyliśmy, ale tradycyjny sposób okazał się najskuteczniejszy!

I teraz już wiecie dlaczego nie ryzykowałam :D

Stylizacja: o złotych butach już wspominałam w jaki sposób je przerobiłam :) Nie? No to w skrócie: brązowe czółenka pomalowałam złotą farbą do skóry... i są :) Teraz wpadł mi do głowy nowy pomysł: z dwóch skrawków futerka z lisa, które dostałam od kuśnierza, zrobiłam pompony i ozdobiłam nimi moje złote pantofelki. Do nich bardzo podpasowała mi kufajka, kupiona za 1/3 ceny i bluza ze złoto-srebrnymi ptakami. Kiedyś uważano, że złoto i srebro nie powinno się łączyć. Teraz wręcz przeciwnie, można nawet powiedzieć, że jest to cool! Zresztą doskonale to widać na bluzie i torebce. Pozostałe dodatki: kolczyki, bransoletka i pasek to "czyste" złoto :D W ten sposób powstała całkiem ciekawa stylizacja :)