Wspominałam już Wam, że to, iż lubię ciuchy to zasługa mojej mamy? Zawsze lubiła się stroić i zawsze była niezwykle elegancka jak na tamte czasy i możliwości. Jedną z jej słabości było kupowanie materiałów. W szafie na górnych półkach było ich mnóstwo. Jako dziecko nie cierpiałam tego ale od karmy nie można uciec. Może nie w takim stopniu jak moja mama, ale lubię sklepy z materiałami. Lubię oglądać materiały, dotykać i wyobrażać sobie co by z nich można uszyć. Mam też pewną ich ilość, choć znów nie tyle, co moja mama.
Ten materiał od razu wpadł mi w oko. Zanim jednak go kupiłam, chciałam jednak zdecydować co z niego uszyć. W dobie galerii handlowych, kupowanie materiału wymaga uaktywnienia wszystkich zasobów inwencji twórczej. Inaczej to nie ma sensu. Pomysłów było kilka ale płaszcz wydawał mi się strzałem w dziesiątkę. Nie miał być to taki „zwyczajny” płaszcz tylko płaszcz z tajemnicą. Tą „tajemnicą”, albo raczej niespodzianką miała być ... czerwona podszewka! Zabrałam się do pracy: zaprojektowałam fason, kupiłam czerwona podszewkę i zaniosłam do krawcowej. Jedna przymiarka, dwa tygodnie czekania i płaszcz wisiał w mojej szafie. Mam go już jakiś czas ale zawsze, kiedy go ubieram czuje się wyjątkowo :-)
fot. Olimpia Rakowska
płaszcz - mój pomysł, sukienka, kołnierzyk i buty - Zara, torebka - Wittchen
Prześlij komentarz