źródło: tu
Prawda czy fałsz???
Daj lajka!
Zegar tyka,
zmarszczki jeszcze głębiej warstw ostatecznych chwytają się skóry. Słyszeć głos
w głowie, mieć wizje na samego siebie. Ale co to, co to, przecież inaczej miało
być? Mleko skwaśniało, beza opadła, herbata wystygła. Przecież inaczej
wyobrażała sobie Matylda dzień wolny od pracy w najwspanialszej korporacji w mieście. Na stażu tam "pracuje".
Kartki puste kseruje. Kawę podaje. Modną kawę. Smaczną kawę. Kawę z najdalszych
zakątków południowej Gwatemali. Nie tak miało to wszystko być. To pierwsza taka jesień gdy wspaniała dziewczyna nie ma do
powiedzenia zupełnie nic. Nie doczytała streszczenia lektury szkolnej, nie
dopiła brunatnej cieczy z papierowego kubka.
Nie zdążyła na promocyjne ceny w jednym z ulubionych butików. Wszystko się pogmatwało. Spłaszczyło.
Nie zdążyła na promocyjne ceny w jednym z ulubionych butików. Wszystko się pogmatwało. Spłaszczyło.
Matylda. Przeciwniczka
obdzierania królików z futra, zapalona aktywistka na rzecz ratowania głodnych
dzieci w Afryce. Matylda, fanka drogich perfum i tuszu do rzęs testowanego na
zwierzętach. Dziewczyna z sąsiedztwa, histeryczka, bulimiczka. Istota ludzka,
która nie jest w stanie strawić 30 hamburgerów zakupionych w jednej ze słynnych restauracji pod złotymi łukami.
Samochodem matki podjechała. Samochodem w leasingu. Na kredyt. Do tego
dietetyczny napój, żeby utrzymać półświadomość w poczuciu istnienia i trzymania
się ram narzuconych przez ulubione pisma o modzie, przygodzie i seksie. Toku
zdarzeń Matylda nie pamięta. Z przeciążenia, od trzasku zerwanego przełyku przytomność
straciła. Matylda. Studentka zaoczna modnego kierunku studiów na jednej z niepublicznych uczelni, która plasuje się w rankingu na II miejscu
najlepszych szkół w Polsce. Matylda. Kreatorka czarnych outifitów na każdy
dzień tygodnia, miesiąca i roku. Perfekcjonistka kłamstw.
Nie tak przecież
miało być. Na skróty chciała żyć.
Znajomości - instant podtrzymać chciała. Wszytko chciała. Niczego nie dostała.
Laleczka porcelanowa z krawędzi półki życia spadła. Się roztrzaskała.
A przecież, nie tak miało to wyglądać, nie tak miało być. Półśrodki, jedwabniki w kieszeni chciała hodować. Chciała wrzątkiem usta zalać, by czuć smak reklamowanej herbaty w silikonowym woreczku. Modnie miało być. Wystrzałowo. Kolorowo. Zostało nijak, beznamiętnie i pokracznie.
A przecież, nie tak miało to wyglądać, nie tak miało być. Półśrodki, jedwabniki w kieszeni chciała hodować. Chciała wrzątkiem usta zalać, by czuć smak reklamowanej herbaty w silikonowym woreczku. Modnie miało być. Wystrzałowo. Kolorowo. Zostało nijak, beznamiętnie i pokracznie.
Teraz Matylda na
bloku D zatrzymała się na chwilę. Na "łolu" napisała, że przebywa na
turnusie dla najzdolniejszych aktorek młodego pokolenia. Aktora z niej żadna.
Trzecioplanowa. Statystka
i pozorantka. Nie przeczytała scenariusza z życia, czytać ze zrozumieniem się nie nauczyła, snapowaniem nazbyt zajęta była. Matylda. Koleżanka wspaniała, ta sama co pozwala na dotyk obcego w toalecie. Na III piętrze w jednym z centrów handlowych dotykać się dawała. Na nowy telefon z kamerą na przedzie pieniążki zbierała. Kupiła.
i pozorantka. Nie przeczytała scenariusza z życia, czytać ze zrozumieniem się nie nauczyła, snapowaniem nazbyt zajęta była. Matylda. Koleżanka wspaniała, ta sama co pozwala na dotyk obcego w toalecie. Na III piętrze w jednym z centrów handlowych dotykać się dawała. Na nowy telefon z kamerą na przedzie pieniążki zbierała. Kupiła.
Na kredyt, na
zdrapkę, na chwilę i "pojutrze oddam" Matylda jest. Jutro nie
istnieje. Jeszcze szybciej Matylda chce. Gdy tylko wróci do swojego pokoju, od
razu podłączy się do WI-FI i podzieli fikcyjną przygodą z równie fikcyjnymi
przyjaciółmi. Matylda. Słodka idiotka. Trzpiotka i kretynka.
Znana i uwielbiana. Dasz
lajka?
K.
Prześlij komentarz