Jak byłam młodą dziewczyną marzyłam o kożuchu. W tedy taki kożuch to był rarytas. Tylko bardziej zamożnych było stać na niego albo tych bardziej zaradnych, którzy przywozili je z Turcji. O, te tureckie były cudne, długi, z mięciutkiej skóry, dopasowane i miały milutkie futerko na kołnierzu.
Pierwszy kożuch jaki mi rodzice uszyli, niestety, miały wiele do życzenia: były gruby i sztywny. Czułam się w nim jak w pancerzu! Drugie podejście było już zdecydowanie lepsze. Skóry, które załatwił mi wujek, miały zadowalającą miękkość, wystarczyło im nadać odpowiedni kolor. I chociaż wszystkie kożuchy w tych czasach były brązowe albo w jego odcieniach, ale brązowe, to ja sobie zażyczyłam popielaty :) I to jasno popielaty! :) Potem znalazłam kuśnierza, który uszył mi dokładnie taki jaki chciałam a nie jak wszystkie "paradujące" po ulicach. I tak powstał ten mój wymarzony kożuch! ;)
Po latach, przypadł córce do gustu, więc go jej dałam, tylko został nieco skrócony. Teraz czasem mi pożycza :)
Stylizacja: kożuch to jedno, ale chciałam Wam pokazać mój nowy pomysł na frędzle ;)
W mojej szafie jest parę sukienek, ale że rzadko w nich chodzę, to wyglądają jak nowe. Szkoda się ich pozbyć więc zostaje tylko jedno - nadać im nowego wyglądu;) Tak też zrobiłam i ... doszyłam frędzle do dość nietypowych ramion. W ten sposób sukienka dostała nowe życie a ja nową sukienkę :)
Moja rada: jeżeli masz jakąś rzecz, np. sukienkę, z którą trudno Ci się rozstać a czas jej świetności minął, to wprowadź jakieś zmiany, np. zmień dekolt, doszyj kołnierzyk lub go odpruj, skróć rękawy albo całkiem z nich zrezygnuj i zrób bezrękawnik, jak za ciasna to poszerz ją wszywając lampasy po bokach, skróć i zrób z niej tunikę albo ... doszyj, jak ja, frędzle ;)
A jak już nic nie możesz wykombinować to oddaj ją komuś i nie trzymaj jej w szafie!!! :)
fot.: Olimpia Rakowska
kożuch - szyty na miarę,
sukienka, torebka - Simple,
kołnierzyk, buty - Zara,
szalik - Stradivarius,
czapka - NN,
wisior z białą kulka - Solar,
wisior z futerkiem - Piano.
Prześlij komentarz