Z początkiem jesieni wracają do nas dzianiny pod rożną postacią: mogą to być duże swetry, długie, mięsiste kardigany, wełniane sukienki czy też tuniki. Jesień to najlepsza pora na eksponowanie właśnie takiego stylu. Jeszcze świeci słońce, ale ranki i wieczory są chłodne i wtedy sięgamy po dzianinę. Oczywiście najfajniej, gdy jest to własnoręcznie wydziergane dzieło, ale w sklepach jest tyle rożnych propozycji, że w zapracowanym świecie chętnie z tego korzystamy.
Kiedyś, jako studentka z podróży przywiozłam sobie między innymi granatową wełnę na sukienkę, którą sobie wymarzyłam. Z ogromnym entuzjazmem zabrałam się do drutów, ale była to żmudna praca: robiłam, i robiłam, i robiłam! W końcu skończyłam, radość ogromna, ale kiedy ją przymierzyłam, to okazała się za duża i strasznie długa, bo pod swoim ciężarem jeszcze bardziej się wydłużyła! No i co zrobiłam? Sprułam! I tyle było z mojej wymarzonej sukienki :(
Stylizacja: będąc w sklepie, wpadła mi w oko właśnie taka wełniana sukienka i mogłam zrealizować swoje marzenia sprzed lat. Zestawiłam ją z jeansowa kamizelką, koronkowymi rajstopami i butami typu sztyblety. Na dodatki wybrałam długie, oryginalne korale, panterkowy komin i torebkę, którą dobrze już znacie. Myślę, że jest to ciekawa i niebanalna propozycja:)
fot: Olimpia Rakowska
sukienka, kamizelka - Zara,
buty - Carlo Cecchini (butik w Rzymie),
Korale - Monnari, szalik - Topshop,
torebka - Twin - Set.
Prześlij komentarz