Leżę w łóżku. Kto widział, żeby chorować w lecie? Kiedyś wydawało mi się to niemożliwe! A jednak i takie historie się zdarzają ;) No więc leżę w łóżku z za oknem nadciągają czarne chmury i łup, leje! Obracam się na drugi bok i myślami wracam do Wenecji ...
... bo kto nie kocha Wenecji? Ci co byli, wracają, a Ci, co nie byli to na bank, mają ją w planach. Każdy pragnie zobaczyć to miasto. Wyjątkowe, zbudowane na wodzie, miasto, które okrzyknięto najpiękniejszym miastem na świecie! Co roku przewija się tu przeszło 20 milionów turystów! Jednak w większości są to turyści jednodniowi. Takich co przyjeżdżają na dwa, trzy dni jest niewielu a i tak w ścisłym sezonie to na Plac Świętego Marka czy na moście Rilto trudno wcisnąć przysłowiowego palca.
To nie był nasz pierwszy raz. W Wenecji byliśmy już dwukrotnie ale były to właśnie jednodniowe wypady, wprawdzie od rana do późnego wieczora ale był to jeden dzień. Marzyło mi się tak pobyć w tym mieście, poszwendać się po uliczkach, posiedzieć wieczorem w knajpie popijając Aperol Spritz, wenecki drink, który tylko tam smakuje jak boski nektar, pozaglądać w okna ... poczuć klimat tego niezwykłego miasta i zobaczyć jak zasypia.
No i stało się, dostaliśmy na gwiazdkę od dzieci wycieczkę do Wenecji, na cztery dni! Termin - koniec maja, wyśmienita pora, ciepło ale bez upałów i jeszcze można powiedzieć, że jest to początek sezonu i turystów zdecydowanie mniej :)
I tak też się stało, zarezerwowaliśmy hotel i polecieliśmy. Założenie było jasne: tylko Wenecja, Wenecja i jeszcze raz Wenecja, żadnego shopingowania, co jak na mnie to dość nietypowe ;) Oczywiście nie było tak źle, parę "firmówek" zaliczyłam, ale bez żalu je omijałam, wystarczyło popatrzeć na wystawy a zawrót głowy gotowy ;D Toteż całymi dniami wędrowaliśmy, zwiedzaliśmy, podziwialiśmy, wsłuchując się w rytm miasta. Jeden dzień poświęciliśmy na zwiedzanie wysepek i tak byliśmy na wyspie Murano, Giudecca, San Giorgio a nawet na Lido podróżując wodnymi tramwajami. Cztery dni w Wenecji to dość sporo, ale czy wystarczająco? ;)
Wenecja jest tylko jedna i jest wyjątkowa, żadne opisy nie oddadzą klimatu tego miasta. Trzeba samemu ją zobaczyć i wsłuchać się w rytm jej serca, chodź by to miało trwać tylko jeden dzień. Ale pobyć tam trochę dłużej to niezapomniane chwile, które zawsze ze mną zostaną :)
Widoki z wieży kościoła San Giorgio Maggiore na wyspie San Giorgio:
Wenecja i bulwar koło pałacu Dożów
Plac Świętego Marka i bazylika świętego Marka.
Tak mieszkają Wenecjanie.
trochę sztuki ;)
Łatwo się zgubić wśród tych uliczek, bez mapy się nie obejdzie :)
Drewniany most dell'Accademia
W drodze na wyspę Murano.
Murano.
... i znów Wenecja
I jeszcze jeden rzut okiem na kanał Grande w "towarzystwie" mojego ulubionego most dell' Accademia.
Żegnaj Wenecjo! ... do następnego razu :)
Prześlij komentarz