Dzisiaj zmienię tematykę i podzielę się moimi
talentami kulinarnymi. Wprawdzie nie jestem wielką fanką gotowania i ta dziedzina mnie
nie wciągnęła (może dlatego, że nie lubię tego całego bałaganu, jaki towarzyszy
gotowaniu – kuchnię lubię czyściutka i bez zbędnych zapachów), ale mam swoje „specjalności”:
jedną z nich jest zupa rybna.
Nie krzywcie się - moja zupa rybna jest PYSZNA (z akcentem na „Pysz”) i moja rodzina ja uwielbia! Wczoraj ugotowałam ją na niedzielny obiad. Trochę zmodyfikowałam przepis, ale inspiracją była norweska zupa rybna .
Nie krzywcie się - moja zupa rybna jest PYSZNA (z akcentem na „Pysz”) i moja rodzina ja uwielbia! Wczoraj ugotowałam ją na niedzielny obiad. Trochę zmodyfikowałam przepis, ale inspiracją była norweska zupa rybna .
Oto moja pyszna zupa rybna: gotujemy dobry wywar jarzynowy (można dodać kawałek mięsa najlepiej piersi z kurczaka, wywar będzie bardziej delikatny i otrzyma lepszy smak).
Oprócz tradycyjnych
przypraw: pieprzu, liścia laurowego, ziela angielskiego i kostki
rosołowej (preferuję grzybową) dodaję ostrą, ususzoną papryczkę chili – nie
więcej niż dwie - trzy, to już jest bardzo ostry wywar (chyba, że ktoś lubi ogień w
buzi ;-)).
Mamy wywar, teraz ryby.
Wybieramy trzy gatunki ryb, mój zestaw to łosoś, dorsz, halibut i krewetki. Ryba musi być bez ości, a krewetki - bez ogonków. Ryby i krewetki gotuję osobno i to jest mój sposób na to, żeby zupa nie była zbyt intensywna oraz nie miała specyficznego zapachu. Te owoce morza gotujemy już w prostszym wywarze składającym się z kostki i przypraw. Ryby w kawałkach wrzucamy do gotującego się wywaru i na małym ogniu gotujemy ok. 10 min.
Wybieramy trzy gatunki ryb, mój zestaw to łosoś, dorsz, halibut i krewetki. Ryba musi być bez ości, a krewetki - bez ogonków. Ryby i krewetki gotuję osobno i to jest mój sposób na to, żeby zupa nie była zbyt intensywna oraz nie miała specyficznego zapachu. Te owoce morza gotujemy już w prostszym wywarze składającym się z kostki i przypraw. Ryby w kawałkach wrzucamy do gotującego się wywaru i na małym ogniu gotujemy ok. 10 min.
Wracamy
do głównego wywaru, który po odcedzeniu leciutko zagęszczamy (mleko + mąka) i dodajemy
śmietany. Można też użyć mleczka kokosowego, ale osobiście jeszcze nie
próbowałam.
Ugotowane ryby odcedzamy, sprawdzamy czy nie
ma ości, dzielimy na mniejsze kawałki (ale nie zbyt małe) i dodajemy do naszego
doprawionego wywaru.
Mieszamy, zagotowujemy, doprawiamy ewentualnie solą i
pieprzem i właściwie zupa jest gotowa. Ja dodałam jeszcze pod koniec gotowania
jedną, pokrojoną paprykę czerwoną, bardziej dla wyglądu niż dla smaku.
Ale
to nie wszystko. Teraz obieramy 3-4 marchewki, bardzo drobno kroimy w kostkę i wkładamy garstkę do talerza - to też jest patent norweski.
Teraz nalewamy gorącą zupę
(musi być naprawdę gorąca, żeby marchewka leciutko zmiękła), posypujemy
posiekaną natką pietruszki i … wsuwamy z apetytem !
Można
do tego podać pieczywo, np. podgrzane w piekarniku bułeczki, oraz białe wino. Smacznego! :-)
Wygląda to super. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńW moim przekonaniu jest tak, że zupa rybna jest bardzo pożywna i jestem zdania, że po prostu warto jest ją jeść dość często. Ja bardzo lubię tą przepisu https://mowisalmon.pl/przepisy/pikantna-zupa-kokosowa-z-plastrami-lososia-mowi/ czyli pikantną zupę kokosową z plastrami łososia. Jak dla mnie jest wyśmienita.
OdpowiedzUsuńWygląda bardzo aptyecznie. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń