Wczoraj wróciłam z Łodzi, gdzie odbyła się kolejna, 14 edycji Fashion Week-u. Przyjechałam bardzo zmęczona całą tą imprezą. No cóż, trzeba to powiedzieć - nie udała się ta edycja:( Dlaczego tak się stało? Po tylu edycjach, z takim doświadczeniem, można by się spodziewać, że będzie jak w Paryżu czy Londynie! A tu trach, taka wpadka! Laik zrobiłby to lepiej, ale na relację z tej imprezy przyjdzie czas ;)
Dzisiaj chcę Wam opowiedzieć o nieco innym pokazie, który odbył się późno w sobotę, już po wszystkich pokazach FW. Byłam bardzo zmęczona po całym dniu chodzenia na szpilkach i oczekiwaniach na kolejne pokazy, i szczerze mówiąc, marzyło mi się łóżko. Jednak moje towarzyszki zdecydowały, że pójdą na ten pokaz. To był impuls, kiedy stwierdziłam, no dobrze idę z nimi :) Przez moment, jak błądziłyśmy, szukając galerii, w której miał się odbyć pokaz, pożałowałam tej decyzji ale tylko przez moment ;) Przed wejściem czekała już spora grupa ludzi i wciąż przybywali nowi. Czekamy, w końcu drzwi się otworzyły i ... nie ma żadnego wybiegu, nie ma widowni!
Wchodzimy do środka i to co zobaczyliśmy można raczej określić mianem: "Widowisko modowe", tak jak w galerii modelki i modele stali nieruchomo dookoła sali. Każdy mógł podejść, przyjrzeć się z bliska, dotknąć :) W pewnym momencie zabrzmiała muzyka i część modelek/modeli z jednej strony zaczęła się poruszać odgrywając jakieś scenki: jedni zaczęli grać na gitarce, inni przekładali pudełka, jeszcze inna tańczyła, jedna z modelek zakładała nogę na głowę, robiła mostek itp. Za chwilę, ci co się ruszali przybrali pierwotne pozy za to druga strona zaczęła przedstawiać swoje scenki. I tak na zmianę.
Było to dziwne a zarazem fascynujące! Pokaz nie-pokaz ale było to bardzo nowatorskie i na długo pozostanie w pamięci.
Pewnie ciekawi jesteście kto był autorem tego pokazu - widowiska? Jakub Pieczarkowski. Już na poprzedniej edycji FW jego pokaz wybiegał poza standardy, ale teraz stworzył zupełnie inną przestrzeń. Zawsze mówiłam, że moda to sztuka i tak jak obraz, rzeźba, muzyka ... działa na nasze zmysły, nasze doznania, naszą estetykę. Ktoś pewnie powie, że tego nie da się nosić!
Powiem tak: Paco Rabanne pierwszą swoją kolekcję stworzył "nie do noszenia", gdyż powstała z niecodziennych materiałów; metalu, krepiny, papieru i plastiku. Tymczasem właśnie sukienka zmontowana z błyszczących, metalowych płytek stała się jego znakiem firmowym i do dzisiaj, celebrytki na całym świecie, chętnie sięgają po tą futurystyczną kreację.
Wracając to tego nietypowego pokazu: czy idzie nowe? Nie wiem, ale z pewnością coś zmieni!
A tak to wyglądało :)
Pokaz Jakuba Pieczarkowskiego w Galerii Off w Łodzi
Prześlij komentarz