Z tańcem zawsze miałam dobre układy ;D Od najmłodszych lat byłam "królową parkietu" a to z bardzo prostego powodu: moja mama była nauczycielką i nie mając co ze mną zrobić, zabierała mnie na wszelkiego rodzaju zabawy szkolne. W tych czasach chłopcy byli dość nieśmiali, mnie zaś, małą córeczkę "pani profesor" otaczała zawsze gromadka dziewcząt. Pomijając mój wielki talent ;), chłopcy, chcąc poprosić do tańca jakąś dziewczynę, najpierw prosili mnie i w ten sposób byłam najbardziej rozchwytywaną dziewczyną na parkiecie :D
Taniec był moją drugą naturą, uwielbiałam tańczyć i całkiem nieźle mi to wychodziło. Marzyło mi się "Mazowsze", ale nie byłam po szkole baletowej. Nie "ludowe" to może "towarzyskie" i tak znalazłam się w klubie tańca towarzyskiego WDK prowadzonego przez Beatę Lichtarską, która wykształciła wielu wspaniałych tancerzy mn. Piotra Galińskiego, Arkadiusza Pavlović. A tak, by the way, to z Arkiem się kumplowałam i nawet docenił moje zdolności taneczne :)
Taniec towarzyski, jak sama nazwa wskazuje, wymaga towarzysza, a mój okazał się niezbyt lotny. I tak z wielkim bólem, rozstałam się z klubem, rozpoczynając kolejny etap mojego życia, studia.
Minęło wiele lat a miłość do tańca wciąż się tliła. Kiedy usłyszałam, że w jednym z klubów uczą flamenco to pomyślałam sobie; to jet to! Nie trzeba partnera, jest taniec, jest ruch i jest przyjemność! Byłam pewna, że wkrótce zostanę "gwiazdą" :D Okazało się inaczej, flamenco to bardzo trudny taniec i nie jest to takie proste. Gwiazdą nie zostałam, ale dzielnie ćwiczę i może któregoś dnia ... :D
Stylizacja: z tańcem flamenco wiążą się piękne, falbaniaste sukienki. Oczywiście, jako fanka tego tańca, marzyła mi się taka oryginalna sukienka. Będąc na wczasach w Hiszpanii, specjalnie pojechaliśmy do Sewilli i wróciłam z dwiema sukienkami. Sukienki cieszą moje oczy wisząc w szafie, ale rzadko są wykorzystywane ... no i wpadłam na szalony pomysł: jedna z nich została "podzielona" i zrobiłam osobno spódnicę i osobno górę. Po nałożeniu razem dalej tworzą świetną całość, w którą będę mogła tańczyć (jak zostanę już gwiazdą :D), ale dzięki temu manewrowi zyskałam super spódnicę! A że hiszpańskie klimaty są teraz na topie to taka spódnica zrobi furorę na ulicach :)
I właśnie dzisiaj Wam ją prezentuję, i to w komplecie, z hiszpańską chustą z frędzlami i to jakimi frędzlami! Nie jedna miłośniczka boho mi ich pozazdrości :)
Zdjęcia: Olimpia Rakowska
koszula - Zara,
spódnica - przywieziona z Hiszpanii,
chusta - pamiątka z Hiszpanii,
buty - Hego's
torebka - Simple.
Prześlij komentarz