Pewnie jestem jedną z nielicznych osób, które tak bardzo przywiązują się do rzeczy, że rozstanie z nimi graniczy niemal z cudem! ;) Może to dlatego, że moja mama miała taką starą walizkę a w niej trzymała rzeczy z czasów młodości. Uwielbiałam w niej grzebać, co jakiś czas razem z siostrą wyciągałyśmy ją z pawlacza i wszystko mierzyłyśmy. Z czasem zostawały dopasowywane do naszych potrzeb, czyli do naszych figur, i zadawałyśmy w nich szyku ;D
A może dlatego, że każda rzecz to swoista historia i trudną ją ot tak wyrzucić? ;)
A może dlatego, że każda rzecz to swoista historia i trudną ją ot tak wyrzucić? ;)
Stylizacja: spódnica w dużą kratę, to moje szaleństwo z młodości ;) Pamiętam jak zaczęły być modne takie szyte z koła. Moja mama bardzo szybko podchwyciła ten trend, nakupowała przeróżnych materiałów i pobiegłyśmy do krawcowej. Naszyła mi tych spódnic całkiem sporą ilość: z koła, z pół-koła, z ćwierć-koła, do wyboru do koloru ;D Do dzisiaj przetrwała jedna, ta bardziej ekstrawagancka, jak na owe czasy :) Dlaczego? Bo miała dość intensywne kolory i niespotykanie dużą kratę :)
Wygrzebałam moją spódnice i stwierdziłam, że wreszcie jest to czas dla niej! Zestawiłam ją ze swetrem w pięknym, czerwonym kolorze i dużym, modnym dekoltem w literę V, opadającym na ramiona. Dodatki zaś są bardzo współczesne: balerinki z kryształkami i duża torba.
A, i jeszcze kolczyki z tych nie-do-pary, a para :)
Zdjęcia: Olimpia Rakowska
spódnica - Hand Made (old)
sweter - Marks & Spencer,
torebka - Quazi,
balerinki - Zara.
P.S. ostatnio mam trochę zaległości w komentowaniu i nie tylko, ale choroba taty bardzo mnie angażuje. Obiecuję, że wszystko nadrobię! Pozdrawiam :)
Prześlij komentarz