Pokazywanie postów oznaczonych etykietą plisowana spódnica. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą plisowana spódnica. Pokaż wszystkie posty

Solejka.

niedziela, 4 listopada 2018

Plisowana spódnica, bardzo modna w latach 70-tych. Chociaż ja ją bardziej kojarzę z lat 90-tych i wtedy mówiło się na nią solejka. Nazwa pochodzi od francuskiego słowa soleil, co znaczy słońce, pewnie dlatego, że plisy rozchodzą się trochę jak promienie słoneczne.

May and lilacs.

wtorek, 1 maja 2018

"Już szumią kasztany, kasztany i bzy ... " - nie wiem dlaczego, ale ta piosenka zawsze kojarzy mi się z majem ... może przez te bzy? ;)

Życzę wszystkim miłego, słonecznego, pachnącego bzem długiego weekendu! :)

Daisy / Stokrotka

niedziela, 14 maja 2017


Żółty kolor przebija się od kilku sezonów i jakoś trudno mu się wybić ;) Tej wiosny "podjął" kolejną próbę, z jakim skutkiem - to się okaże. Coraz chętniej sięgamy po rzeczy w żółtym odcieniu i nie mam na myśli tylko miłośników tego koloru. Część bardziej umiarkowana, do których należę, spoziera na niego bardziej przychylnym okiem :)  W mojej szafie można znaleźć parę żółtych rzeczy, ale "nasze" więzy emocjonalne są dość słabe. I tak naprawdę to nie wiem dlaczego, bo podoba mi się ten kolor i chyba jest mi w nim dobrze? ;)

Cała w różu.

środa, 27 kwietnia 2016

Nie wiem dlaczego i skąd się wzięło przekonanie, że różowy kolor przypisany jest małym dziewczynkom! Jak byłam dzieckiem nie było takich "zasad". Nie chodziłam w różowych sukienkach, nie nosiłam różowych bucików ani rajtuzów. Wręcz przeciwnie, na różowy kolor mówiło się "majtkowy" a bielizna nie kojarzyła się z seksownymi, różowymi, koronkowymi figami ;). Małe elegantki chadzały w bieli! Z dzieciństwa pamiętam błękitny płaszczyk, białe rajtuzki i biały berecik, i tak wystrojona pojechałam z mamą do stolicy!
Swoich córek też nie stroiłam w różowe ciuszki, no może młodszą ale dlatego, że już wkroczyła ta niepisana zasada i wszystkie dziewczynki kochały róż... pokochałam i ja ;D

Moda a uroda

czwartek, 12 września 2013


„Szlachetne zdrowie…” tak tak, TO zrobiłam dla zdrowia;-) Zdecydowałam się rozstać z haluksem. Najpierw z jednym, żeby co nie co się poruszać a ściślej mówiąc – kuśtykać (zawsze to coś). Miałam duży dylemat, gdyż rekonwalescencja to długi okres i nie wiedziałam czy będę mogła robić zdjęcia.
Z drugiej strony długo czeka się na taki zabieg i szkoda byłoby zaprzepaścić „termin”. Dzisiaj pierwsza sesja po zabiegu! Mam prośbę – przymknijcie na jakiś czas jedno oko – na jedną nogę, gdyż „bucik” ortopedyczny nie jest zbyt atrakcyjny :-). No dobrze, nie będę ściemniać – but ortopedyczny jest tragiczny! Ponieważ jest uniwersalny (czyli pasuje na lewą bądź prawą stopę) więc jest bardzo nieforemny, powiedziałabym wręcz koślawy. No trudno, za to będę pierwszą blogerką, która zaprezentuje się w ortopedycznym bucie! Liczę na wyrozumiałość :-)
Dzisiejsza stylizacja jest w dwóch wariantach i są pomyślane tak, żeby jak najmniej raził Was brak mojego drugiego buta – jak to mój mąż określi: "są sensowne". Brzmi nieźle, prawda? ;-)